Ho ho ho!!
Witajcie Kochani w to sobotnie popołudnie.
Po raz kolejny mogłabym napisać, że dawno mnie tu nie było, ale nadmiar obowiązków jakie nałożyłam na siebie w tym roku chyba mnie trochę przerósł. Powoli jednak zaczynam sobie wszystko układać i mam nadzieję, że zorganizuje się tak, żeby móc się z Wami częściej i przede wszystkim systematyczniej spotykać w moim blogowym świecie.
Od Mikołajkowego dnia powoli zaczynam wprowadzać się w świąteczny nastrój - i nie mówię tu tylko o porządkach w domu - choć one są jakby nieodłącznym elementem; ale także o dekorowaniu go. Uwielbiam ten czas przygotowań i momentu kiedy w radiu powoli pojawiają się świąteczne piosenki. Te przygotowania to również taka mała analiza powoli mijającego roku i przygotowanie listy postanowień noworocznych - bardzo bym chciała aby większość z nich zrealizowała się.
Ale wracając do tematyki mojego bloga. Jako, że nie tak dawno 6 grudnia był ulubiony dzień tych małych i dużych chciałabym się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami dotyczącymi prezentu, który mój Mikołaj podrzucił mi do buta. Był jeszcze jeden niezwykle uroczy i niespodziewany, ale o nim nie będę się rozpisywała.
W piątkowy poranek w swoim kapciu - który był tym drugim prezentem- znalazłam nowinki, które nie tak dawno Faberlic wprowadził do swojej oferty. To linia kosmetyków pilęgnacyjnych iSeul. Jako, że Mikołaj zauważył że moja skóra potrzebuje jakiegoś konkretnego ratunku - wymyślił, że te produkty mogą mi w tym pomóc?
Czy się udało? O tym dalej.
Standardowo zacznijmy o tego co się tam znalazło. Delikatna pianka do mycia iSeul i Witaminowy tonik do twarzy również z tej samej serii.
Oba produkty zapakowane były w wyjątkowo urocze pudełka w cukierkowych kolorach. Pojemność produktów jest również zadowalająca. Pianka ma 150 ml a tonik niewiele mniej bo 100 ml.
Według tego co podaje Producent linia ta określana jest mianem "chok-chok" co oznacza efekt nawilżonego lśnienia. Według "internetów" to wyrównanie kolorytu skóry i dogłębne jej nawilżenie. Niestety nie zdążyłam jeszcze tego u siebie zauważyć, ponieważ stosuje te produkty dosłownie od paru dni.
Przyglądając się baczniej składnikom zawartym w linii iSeul można śmiało zauważyć, że są one standardowo takie same jak te stosowane w innych koreańskich kosmetykach: wyciąg z ptasich gniazd, który odżywia i nawilża skórę, wodorosty fuligo, które zwiększają elastyczność i grubość skóry, a także wyciąg z morwy - olejek z kwiatów tego drzewa dodawany do kosmetyków ma właściwości wybielające, dzięki czemu redukuje przebarwienia.
Pianka zapakowana w wygodną przeźroczystą buteleczkę z wygodną pompką sprawuje się wręcz idealnie. Po dokładnym oczyszczeniu skóry płynem micelarnym z makijażu, można śmiało aplikować ją na skórę. Na opakowaniu jest nawet rysunek pokazujący jakimi ruchami robić to prawidłowo - niestety nie zrobiłam zdjęcia, żeby Wam to pokazać. Chodzi o to aby delikatnie masując"wymiatać" produkt razem z resztką zanieczyszczeń od środkowej części twarzy (nosa i środkowej części czoła miedzy brwiami) ku górze a następnie dokładnie spłukać ciepłą wodą.
Aplikuję się ją wyjątkowo łatwo, pianka ma lekką konsystencję i jedna pompka w zupełności wystarczy na dokładne umycie skóry twarzy.
Wiadomo, że po każdym kontakcie skóry z wodą należy ją stonizować. Mikołaj i o tym pomyślał i dobrał do pianki tonik witaminowy. I tu było lekkie zdziwienie ponieważ forma aplikacji była mi jak dotąd nieznana. Okazało się że tonik aplikujemy bezpośrednio na skórę twarzy za pomocą rozpylacza który jest dołączony w opakowaniu.
Próbowałam wszystkimi siłami i ogromną chęcią, ale niestety ta forma zupełnie mi nie odpowiada. O wiele bardziej wolę nanieść preparat na wacik i nasączonym delikatnie przecierać skórę twarzy. Tonik ma lekką nie lepką konsystencję. Pozostawia po sobie uczucie lekkiej, odświeżonej i czystej skóry, na którą można aplikować odpowiedni krem. Faberlic ma oczywiście całą gamę produktów zaczynając od tych do demakijażu aż po nawilżenie, ale dziś tylko o tym co powyżej.
Cóż mogę powiedzieć po krótkich testach? Linia ta jest na pewno fajnym "wspomagaczem" przy codziennej pielęgnacji, ale jeżeli mamy dość problematyczną skórę to myślę, że należało by sięgnąć po bardziej specjalistyczne produkty. Czy u mnie się to sprawdzi? Nie mam pojęcia. Zachęcające są opakowania produktu, ich konsystencja i walory zapachowe. Bardzo podoba mi się to, że po użyciu ich pojawia się uczucie świeżości na twarzy bo jest to dla mnie bardzo ważne. Ale czy się polubimy? Na pewno kiedyś o tym wspomnę ;)
Czy któraś z Was, któryś z Was już przetestował tą serię i mógłby powiedzieć coś więcej?
P.S. Pamiętajcie aby w okresie zimowym w zależności od typu cery używać ochronnych kremów, tak aby Wasza cera po srogiej zimie (o ile taka będzie) wyglądała nieskazitelnie.
Ruda.
Witajcie Kochani w to sobotnie popołudnie.
Po raz kolejny mogłabym napisać, że dawno mnie tu nie było, ale nadmiar obowiązków jakie nałożyłam na siebie w tym roku chyba mnie trochę przerósł. Powoli jednak zaczynam sobie wszystko układać i mam nadzieję, że zorganizuje się tak, żeby móc się z Wami częściej i przede wszystkim systematyczniej spotykać w moim blogowym świecie.
Od Mikołajkowego dnia powoli zaczynam wprowadzać się w świąteczny nastrój - i nie mówię tu tylko o porządkach w domu - choć one są jakby nieodłącznym elementem; ale także o dekorowaniu go. Uwielbiam ten czas przygotowań i momentu kiedy w radiu powoli pojawiają się świąteczne piosenki. Te przygotowania to również taka mała analiza powoli mijającego roku i przygotowanie listy postanowień noworocznych - bardzo bym chciała aby większość z nich zrealizowała się.
Ale wracając do tematyki mojego bloga. Jako, że nie tak dawno 6 grudnia był ulubiony dzień tych małych i dużych chciałabym się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami dotyczącymi prezentu, który mój Mikołaj podrzucił mi do buta. Był jeszcze jeden niezwykle uroczy i niespodziewany, ale o nim nie będę się rozpisywała.
W piątkowy poranek w swoim kapciu - który był tym drugim prezentem- znalazłam nowinki, które nie tak dawno Faberlic wprowadził do swojej oferty. To linia kosmetyków pilęgnacyjnych iSeul. Jako, że Mikołaj zauważył że moja skóra potrzebuje jakiegoś konkretnego ratunku - wymyślił, że te produkty mogą mi w tym pomóc?
Czy się udało? O tym dalej.
Standardowo zacznijmy o tego co się tam znalazło. Delikatna pianka do mycia iSeul i Witaminowy tonik do twarzy również z tej samej serii.
Oba produkty zapakowane były w wyjątkowo urocze pudełka w cukierkowych kolorach. Pojemność produktów jest również zadowalająca. Pianka ma 150 ml a tonik niewiele mniej bo 100 ml.
Według tego co podaje Producent linia ta określana jest mianem "chok-chok" co oznacza efekt nawilżonego lśnienia. Według "internetów" to wyrównanie kolorytu skóry i dogłębne jej nawilżenie. Niestety nie zdążyłam jeszcze tego u siebie zauważyć, ponieważ stosuje te produkty dosłownie od paru dni.
Przyglądając się baczniej składnikom zawartym w linii iSeul można śmiało zauważyć, że są one standardowo takie same jak te stosowane w innych koreańskich kosmetykach: wyciąg z ptasich gniazd, który odżywia i nawilża skórę, wodorosty fuligo, które zwiększają elastyczność i grubość skóry, a także wyciąg z morwy - olejek z kwiatów tego drzewa dodawany do kosmetyków ma właściwości wybielające, dzięki czemu redukuje przebarwienia.


Wiadomo, że po każdym kontakcie skóry z wodą należy ją stonizować. Mikołaj i o tym pomyślał i dobrał do pianki tonik witaminowy. I tu było lekkie zdziwienie ponieważ forma aplikacji była mi jak dotąd nieznana. Okazało się że tonik aplikujemy bezpośrednio na skórę twarzy za pomocą rozpylacza który jest dołączony w opakowaniu.
Próbowałam wszystkimi siłami i ogromną chęcią, ale niestety ta forma zupełnie mi nie odpowiada. O wiele bardziej wolę nanieść preparat na wacik i nasączonym delikatnie przecierać skórę twarzy. Tonik ma lekką nie lepką konsystencję. Pozostawia po sobie uczucie lekkiej, odświeżonej i czystej skóry, na którą można aplikować odpowiedni krem. Faberlic ma oczywiście całą gamę produktów zaczynając od tych do demakijażu aż po nawilżenie, ale dziś tylko o tym co powyżej.
Cóż mogę powiedzieć po krótkich testach? Linia ta jest na pewno fajnym "wspomagaczem" przy codziennej pielęgnacji, ale jeżeli mamy dość problematyczną skórę to myślę, że należało by sięgnąć po bardziej specjalistyczne produkty. Czy u mnie się to sprawdzi? Nie mam pojęcia. Zachęcające są opakowania produktu, ich konsystencja i walory zapachowe. Bardzo podoba mi się to, że po użyciu ich pojawia się uczucie świeżości na twarzy bo jest to dla mnie bardzo ważne. Ale czy się polubimy? Na pewno kiedyś o tym wspomnę ;)
Czy któraś z Was, któryś z Was już przetestował tą serię i mógłby powiedzieć coś więcej?
P.S. Pamiętajcie aby w okresie zimowym w zależności od typu cery używać ochronnych kremów, tak aby Wasza cera po srogiej zimie (o ile taka będzie) wyglądała nieskazitelnie.
Ruda.
Chętnie poznam te kosmetyki, bo na markę czaję się od pewnego czasu jednak jakoś nie wiedziałam na co się zdecydować. Teraz już wiem :)
OdpowiedzUsuńKonieczne, delikatne i skuteczne. Idealne do codziennej pielęgnacji. Marka która skradła moje serce :)
UsuńChyba też się przekonałam do takich kosmetyków. Coraz więcej dobrego czytam o tych koreańskich. Sklep https://koreabu.pl też sporo zaproponował.
OdpowiedzUsuń