Od jakiegoś czasu w moich zasobach kosmetycznych pojawiają się produkty do pielęgnacji do których wracam po latach. W każdych testach moją uwagę skupiały te, które idealnie nawilżały i otulały delikatnym zapachem moją skórę, najlepiej takim, który w moim wyobrażeniu jest luksusowy.
Takim produktem, a właściwie linią produktów które postanowiłam u siebie reaktywować to Milk & Honey od Oriflame.
Każda z nas doskonale zdaje sobie sprawę jak ogromne właściwości pielęgnacyjne ma miód i mleko w naturalnej postaci. Odżywiają i rozświetlają poszarzałą i zmęczoną skórę. Idealnie ją nawilżają, wzmacniając jej sprężystość. Ich regularne stosowanie może zdziałać cuda - dosłownie.Jak wiadomo nawet Kleopatra kąpała się w mleku, dzięki czemu jej skóra była olśniewająco gładka i piękna.
Jeżeli chodzi o gamę produktów tej serii, to producent proponuje nam kilkanaście pozycji - ja zdecydowałam się tylko i aż na cztery:
1. Nawilżający krem do rąk Milk & Honey Gold
2. Odżywczy krem na dzień Milk & Honey Gold
3. Odżywczy krem na noc Milk & Honey Gold
4. Odżywczy krem do rąk i ciała Milk & Honey Gold
Całą gamę produktów z tej serii znajdziecie tutaj
![]() |
Na pierwszy plan swoich testów po otrzymaniu swojej paczuszki wrzuciłam krem do rąk i krem do rąk i ciała.
Krem do ciała był mi już znany z poprzednich lat i mogę śmiało stwierdzić, że oprócz tego, że teraz bardziej go doceniam to nic się nie zmieniło. W dalszym ciągu świetnie nawilża skórę, nie pozostawia tłustych smug przez co nie brudzi ubrań - zaraz po aplikacji śmiało możemy zakładać ulubione ciuszki bez obaw, że je poplamimy.
Bardzo podobny efekt daje krem do rąk. Na całe szczęście dla swoich dłoni, nabawiłam się nawyku smarowania ich kremem do rąk. Akurat z tym produktem nie rozstaje się nawet na chwilę. Zimno i wiatr nie rozpieszczało przez ostatni czas. Krem również bardzo szybko się wchłania. Pracuje jeżdżąc autem i bez problemu po aplikacji kremu mogę "kręcić kółkiem" bez obaw o tłustą kierownicę i nie stabilne utrzymanie jej.
Na kremy do twarzy czekałam z największym zaangażowaniem :) Akurat kończyły mi się moje obecne produkty, więc był to idealny moment na testy, bez strachu, że poprzednie pójdą na zmarnowanie. I jak myślicie? Jak wypadły testy?
Oczywiście obłędnie. Tak samo jak w przypadku sprawdzonych już wcześniej opisanym kremów i te do twarzy okazały się strzałem w dziesiątkę. Oba kremy zapakowane są w szklane słoiczki i zabezpieczone są folią - mamy pewność przy tego typu kosmetykach, że nikt nam tam "nie szperał" i nie nawrzucał bakterii. Opakowania mają bardzo prostą szatę - taką jak lubię najbardziej. Krem na dzień ma jasną nakrętkę, a na noc ciemną - intuicyjnie, nie ma szans na pomyłkę.
Kremy nieco różnią się konsystencją. Krem na dzień jest "lżejszy", lekko się rozprowadza i szybko wchłania. Jest idealny jako baza pod makijaż. Krem na noc dosłownie odrobinę "cięższy" wydaję się bardziej tłusty, jest to dla mnie zrozumiałe ze względu na potrzebę głębszego nawilżenia naszej skóry podczas snu.
Ale do rzeczy :) Oba kremy tak jak napisałam sprawdziły się znakomicie. Po aplikacji kremu na dzień skóra jest świeża, nawilżona i lekka. Zdarzało mi się czasem używać kremów, po których czułam się dosłownie "obtłuszczona" i nie świeża. W przypadku tego kremu takiego problemu nie było. Krem na noc również spełnił moje oczekiwania. Idealnie nawilżający i nie zapychający porów jak to zwykle bywa przy tego typu kremach. Jak dla mnie idealne dla nocnej regeneracji naszej cery.
To co najbardziej lubię w kosmetykach tej serii - oczywiście prócz tego że są świetnej jakości, to to, że obłędnie pachną. Jak dla mnie - LUKSUSOWO. Bardzo delikatnie otulają naszą skórę przyjemnym i delikatnym zapachem.
Jak zwykle zostawiam Was ze swoim wpisem zachęcając do zaopatrzenia się w to co u mnie się sprawdziło. A może macie odmienne zdanie i u Was test wyszedł negatywnie. Chętnie poczytam Wasze opinie zachęcając do dyskusji
Za pamięci wrzucam Wam link do sklepu z którego zawsze robię zakupy. Dziewczyna która go prowadzi zawsze chętnie Wam doradzi i podpowie co może u Was się sprawdzić. Gdy tylko dowiedziała się, że robię wpis o tej linii podesłała mi "na szybko" zdjęcie swojego arsenału Milk & Honey.
Nie wiem jak Wy, ale ja mam ochotę na więcej :)
Ruda.
O linii jedynie słyszałam, nie miałam jeszcze okazji wypróbować jej osobiście, ale z pewnoscia się to zmieni Podoba mi się ich szata graficzna.
OdpowiedzUsuń