Cześć po kolejnej długiej przerwie.
Na pewno każda z Was uwielbia mieć pięknie podkreślone oko - ja również.
Teraz gdy zrobiło się troszkę chłodniej, można sobie pozwolić na cięższe makijaże, które latem wyglądały nieco groteskowo.
Swego czasu miałam okazję być posiadaczką sztucznych rzęs, zazwyczaj zagęszczałam je metodą 2D/3D. Było to bardzo wygodne, szczególnie latem - wystarczył lekki puder na twarz i makijaż na dzień gotowy. Niestety, nic nie trwa wiecznie. Jak wiecie z czasem rzęsy wypadały, robiły się "szpary" tam gdzie ich brakowało - jednym słowem wyglądało to nieestetycznie, a kolejki do kosmetyczki, nie zawsze pozwalały na szybką wizytę i uzupełnienie braków.
Postanowiłam poszukać tuszu lub maskary, która pozwoliłaby mi na uzyskanie choć w 50% tego efektu. Trafiałam na różne marki, wypróbowałam "miliony" różnych szczoteczek, ale w końcu znalazłam.
I oto jest ona, moja faworytka: 5-in-1 WONDER LASH XXL The One od Oriflame.
Tak, tak dobrze czytacie - Oriflame. Nigdy nie byłam zwolenniczką zakupów kolorowych kosmetyków z katalogów, ale tym razem się skusiłam.
Pokochałam go od pierwszego użycia. Tusz optycznie dodaje objętości moim rzęsom, ładnie je rozczesuje, wydłuża, nie pozostawia grudek i jak zapewnia producent również o nie dba - zawiera w sobie technologię Pro Lash, która stymuluje je do wzrostu i głęboko odżywia.Klasyczna szczoteczka idealnie rozczesuje rzęsy, tuszu nie nabiera się na nią dużo, więc aplikacja jest łatwa i przyjemna. Niezależnie, którą stroną aplikujemy tusz, zawsze wygląda to świetnie.
Na pewno każda z Was uwielbia mieć pięknie podkreślone oko - ja również.
Teraz gdy zrobiło się troszkę chłodniej, można sobie pozwolić na cięższe makijaże, które latem wyglądały nieco groteskowo.
Swego czasu miałam okazję być posiadaczką sztucznych rzęs, zazwyczaj zagęszczałam je metodą 2D/3D. Było to bardzo wygodne, szczególnie latem - wystarczył lekki puder na twarz i makijaż na dzień gotowy. Niestety, nic nie trwa wiecznie. Jak wiecie z czasem rzęsy wypadały, robiły się "szpary" tam gdzie ich brakowało - jednym słowem wyglądało to nieestetycznie, a kolejki do kosmetyczki, nie zawsze pozwalały na szybką wizytę i uzupełnienie braków.
Postanowiłam poszukać tuszu lub maskary, która pozwoliłaby mi na uzyskanie choć w 50% tego efektu. Trafiałam na różne marki, wypróbowałam "miliony" różnych szczoteczek, ale w końcu znalazłam.
I oto jest ona, moja faworytka: 5-in-1 WONDER LASH XXL The One od Oriflame.
Tak, tak dobrze czytacie - Oriflame. Nigdy nie byłam zwolenniczką zakupów kolorowych kosmetyków z katalogów, ale tym razem się skusiłam.
Rzęsy nie wyglądają mocno sztucznie - choć zbyt naturalnie też nie. Efekt który daje użycie tej maskary jest jednak dla mnie zadowalający. Nie ukrywam, że obawiałam się też troszkę skutków ubocznych w postaci uczulenia, czerwonego oka, czy obsypywania się - nic takiego nie nastąpiło.
Jak widzicie, rzęsy są wydłużone, ładnie rozczesane, szczoteczka nie pozostawia grudek. Przy pełnym makijażu, efekt jest o wiele bardziej wyrazisty. Chciałam Wam jednak pokazać jaka jest różnica na moich rzęsach.
Jak dla mnie jest to tez idealny produkt do stosowania podczas ćwiczeń. Korzystam sporo z siłowni i ważny jest tam dla mnie dobry wygląd - chyba jak każdej kobiecie Mieszkanie w małym mieście nie daje zbyt dużo możliwości ale słyszałam, że w Warszawie można skorzystać z zajęć z trenerem personalnym z dojazdem do domu Klienta. Fenomenalna akcja o której możecie poczytać tutaj.
Wracając do tematu tuszu, to jedyną wadą jaką mogłabym podać to to, że ciężko go zmyć. Albo mam zły preparat do demakijażu, albo faktycznie tusz jest bardzo trwały.
Cena produktu też nie jest zbyt wygórowana, jak na swoją jakość, więc z czystym sercem go polecam.
Rzęsy świetnie podkreślone - podoba mi się efekt.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Ja jestem zachwycona 😎😎😎
Usuńkosmetyki z Oriflame bardzo lubię, ale już dawno tuszu nie miałam. ten to dla mnie nowość :)
OdpowiedzUsuńPóki co mój faworyt :)
Usuń